środa, 28 listopada 2012

2

  ~ Rozdział krótki, wymyślany na szybko. Tata wyrzucił z kompa :C Miłego czytania i liczę na pozytywne komentarze :3 Z dedykacją dla Jezusa :* ~


  Znasz to uczucie, że nikogo nie masz? To uczucie pustki i szarości. To przekonanie, że jesteś śmieciem. Od pięciu lat jestem sam. Właściwie, to byłem w związku z Chloe Johnson, kiedy chodziłem do gimnazjum, więc nie wie, czy można to nazwać prawdziwym związkiem. Naprawdę lubiłem Chloe. Kto wie, może gdyby nie wyprowadziła się do Kanady, to dalej grałbym na gitarze, a ona uśmiechałaby się do mnie i poprawiała swoją kasztanową grzywkę, lekko speszona. Banalny obrazek, jednak sprawia uczucie ciepła.
    Wróciwszy do domu, chwyciłem klamkę i spojrzałem na zegarek w telefonie. Dochodziła już trzecia. Otworzyłem drzwi i zdjąłem martensy, położyłem je obok drewnianej półki na buty, którą zrobił mój świętej pamięci dziadek.
    Mijając lustro w przedpokoju, odwróciłem się i spojrzałem na swoje ohydne odbicie.
    - Wyglądam jak żul. - Podniosłem rękę i poprawiłem moją długą, czarną grzywkę, zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją do szafy obok lustra. Wychyliłem się zza drzwi prowadzących do pokoju gościnnego i spojrzałem na ojca, który spał przed włączonym telewizorem trzymając puszkę piwa w ręce. Oglądał jakiś film wojenny. Po cichu podszedłem do ojca, aby wyłączyć telewizor.
    Wróciłem do swojego pokoju i położyłem moją gitarę na łóżku, otworzyłem szafę, którą obkleiłem plakatami moich ulubionych zespołów i wyciągnąłem piżamę. Zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją na fotel obrotowy stojący przed moim biurkiem, na którym stał laptop i na którym, jak zawsze, panował niesamowity chaos.
    Byłem tak wyczerpany, że nie chciało mi się nawet przebierać w piżamę. Błyskawicznie zasnąłem w samych jeensach rozłożony na całe łóżko.


    Obudziłem się około ósmej rano. Umyłem zęby, przemęczoną twarz, ubrałem szary t-shirt i czarne spodnie i zszedłem na dół. Mama i tata jeszcze spali, chrapanie ojca było słychać już na klatce schodowej. Wziąłem ze sobą parę drobnych i ruszyłem do sklepu po jakieś śniadanie.
    Dochodziła dziewiąta rano, a na ulicy panował niesamowity ruch. Biznesmeni podążali w stronę ogromnych biurowców, które znajdowały się w centrum Nowego Yorku, autobusy były zapełnione nastolatkami z plecakami na plecach. Zmęczone twarze wpatrywały się w drzewa, ławki, trawę, jadąc do szkoły. Idąc prosto przed siebie, zmierzałem do sklepu spożywczego. Po drodze mijałem moich znajomych z liceum. Kiedyś miałem wrażenie, że się mnie wstydzą. Ale po jakimś czasie miałem to gdzieś.
    Wreszcie dotarłem do sklepu "Yummy Stuff". W tym małym i nieco ciasnym sklepie można było znaleźć wszystko to, czego potrzebowałem.
    - Dzień dobry.
Przywitałem się podchodząc do kasy.
    - Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
Spytała kasjerka.
    - Um, wybiorę sobie coś na śniadanie i wychodzę.
    - Dobrze, w takim razie cały sklep masz do dyspozycji.
Uśmiechnęła się i wróciła do czytania gazety. Podszedłem do półki z deserami, serami, szynkami i innymi rzeczami. Po chwili usłyszałem, jak ktoś wchodzi do sklepu. Jednak zlekceważyłem to i wróciłem do wyboru mojego śniadania. Próbując dosięgnąć jogurt, który stał na najwyższej z półek, stanąłem na palcach i zacząłem machać dłonią. Bez rezultatu. Odetchnąłem lekko speszony.
    - Pomóc Ci? - Byłem pewien, że gdzieś już słyszałem ten głos. Obróciłem się i zobaczyłem chłopaka w czerwonych włosach. Uśmiechnął się do mnie i  sięgnął po jogurt. - Proszę.
    - Ogromne dzięki.
Zarumieniłem się i zawstydziłem. Strasznie dołuje mnie to, że jestem niski. Jeszcze nigdy nie przyniosło mi to pozytywów.
    - Ojej, zawstydziłem Cię? Wybacz, nie zrobiłem tego celowo.
Wpatrzył we mnie swoje zielone oczy. Czułem się nieswojo i szybko zakryłem poliki moimi dłońmi. Lecz on chwycił moją dłoń i po chwili odkrył moją twarz.
    - No ... yh ... dzięki, jeszcze raz.
    - Nie widziałem Cię tu wcześniej. Długo tu mieszkasz?
    - Prawie 15 lat. - zaśmiałem się - A Ty?
    - Niee ... ja mieszkam tu jakoś od dwóch lat. Ale przyjeżdżałem tu często z rodzicami, zanim się wprowadziłem.
    - Rozumiem. Zajmujesz się czymś szczególnym?
    - Tak, dekoruję Miejski Ośrodek Kultury, kiedy są jakieś przyjęcia, czy imprezy. A Ty?
Spojrzałem w jego oczy.
    - Łał, no to szacunek. Ja jestem gitarzystą zespołu punkowego - Empty Forest.
Chłopak zrobił szerokie oczy.
    - Ah taak, teraz już wiem, kogo mi przypominałeś! - zaczął wymachiwać rękoma, a ja zrobiłem dziwną minę - Jesteś Frank Iero, tak?
    - Zgadza się.
    - Jestem Gerard Way, miło mi.
Podał mi swoją dłoń. Była strasznie chłodna, wręcz lodowata.
    - Chryste, ale zimna ręka!
Błyskawicznie schował ją do kieszeni.
    - No tak, twoja jest za to bardzo ciepła.
Uśmiechnął się. Po chwili ciszy zacząłem deptać sobie po czubkach butów, a on podał mi jogurt. Chwyciłem go i wyszczerzyłem się najbardziej radośnie, jak potrafiłem.
    - Ojej, ale jesteś uroczy. - Zacząłem jeździć oczami po każdym przedmiocie w sklepie. - Ym ... to ... no to na razie.
    - Trzymaj się.


    Wyszedłem ze sklepu i wracałem do domu. Postać Gerarda bardzo mnie ciekawiła. Wydawał się być bardzo oryginalnym człowiekiem. Chciałem go lepiej poznać, ale gdy tylko na niego spojrzałem, to od razu czułem się tak, jakby odcięto mi język. Nie wiem, czy to przez jego wygląd, charakter, sposób bycia. Ale coś w nim jest. Coś, co bardzo mnie interesuje i za wszelką cenę chcę to poznać.
    Idąc przed siebie i rozmyślając o Gerardzie, przypomniałem sobie o bułkach, które zostawiłem w sklepie. Uderzyłem dłonią o czoło i wróciłem się do sklepu. W oddali zobaczyłem czerwone włosy.
    - Niemożliwe ... - pomyślałem, uważniej się przyglądając postaci.
    - Frank, zapomniałeś bułek!
Gerard, podał mi jednorazówkę z dwoma ciepłymi bułkami i zrobił swój uroczy uśmiech.
    - Jeny, stokrotne dzięki!
    - Nie ma za co. - poprawił swoją grzywkę. Układała się wręcz idealnie. Zauważył jednak, że bacznie się mu przyglądam i błyskawicznie zrobił nieład na swojej głowie. - Śmieszne.
    - Co takiego?
    - Bułki i jogurt nas połączyły.

4 komentarze:

  1. o maaatko ale słodko. Tak uroczo. Miło. dzieciary i czerwonowłosy. Cud i miód. ,,Konstruktywny komentarz'' no i wreszcie napisałam konstruktywny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  2. ponowny big miting i bułki - cud, miód i orzeszki, że też się tak wyrażę. I podoba mi się to, że w większości opowiadań czerwonowłosy Gee jest przedstawiany jako cham, egoista, zarozumialec i tym podobne, a u Ciebie aż kipi dobrocią i urokiem. :3
    Jak nie zobaczę kolejnego rozdziału w przeciągu góra tygodnia, to dostaniesz mentalnego liścia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze, co mi się rzuca w oczy w tym nowym szablonie to zęby Franka X'D Ale to plus oczywiście, wielki plus XD

    OdpowiedzUsuń
  4. WSZYSCY PROSZĄ O WIĘCEJ :D

    OdpowiedzUsuń